-Do strumienia?- zaproponowałem.
-Zgoda- potwierdziła Alice.
Wystartowaliśmy bez żadnego sygnału. Początkowo Corr nie mógł skupić się na biegu i Alice była kilka długości przed nami, ale mój ogier wreszcie przyspieszył i chwilę później galopowaliśmy obok siebie. Kiedy byliśmy kilkaset metrów od strumyka ściągnąłem wodze Corra. Koń niechętnie zwolnił, a Alice i jej gniada klacz dobiegły do rzeki jako pierwsze. Miałem nadzieję, że dziewczyna nie zauważyła, że powstrzymywałem Corra.
<Alice?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz