wtorek, 31 grudnia 2013
Od Octavii - CD Jace
> -Ostatnio chodziłam trochę po ranchu i okolicach i znalazłam fajne miejsce do zabawy w terenie.-powiedziałam. Jace spojrzał na mnie pytająco.-Chodziło mi o żwirownie. Wiesz, takie wielkie wyrobisko
> -No, wiem.
> -Bo widzisz, na drodze sprawuje się dobrze, ale muszę też sprawdzić, czy wszystkie napędy terenowe działają, więc potrzeba mi tam pojechać i sprawdzić. Co ty na to? Pytam, bo nie wiem, jak zareagujesz na moją jazdę w terenie.-powiedziałam. Po chwili dodałam.-Oczywiście nie chce się chwalić ani nic, tylko wiesz, wolę żeby ktoś ze mną był, bo czasami jest trochę niebezpiecznie, np. jeśli chodzi o wyciągarkę. To jak?
> -No, spoko, jeźdźmy.-odparł. Po chwili dodał-Mówiłaś, że czasami jest niebezpiecznie z wyciągarką. Czemu?
> -Wiesz, wyciągarki mają różny udźwig ta ma na przykład coś koło 6 ton. Różnie bywa z takimi. Czasami może strzelić jakiś odłamek z drzewa o które jest zaczepiona lina wyciągarki, kiedy indziej może odlecieć zderza. Takie coś ma na prawdę wielką siłę. Potrafi przeciąć człowieka na pół.-powiedziałam. Mój kuzyn był kiedyś z kolegą, właśnie też mieli samochód terenowy i pojechali pobawić się w terenie, było grzązko i nie mogli wyjechać ani wycofać, więc użyli wyciągarki, a tu Trach! Stalowa linka wyciągarki była uszkodzona i strzeliła prawie odcinając nogę temu jego koledze... Uch! Przeżył, dzięki temu, że nie był sam. Dla tego bardzo, ale to bardzo zwracam uwagę na bezpieczeństwo.-powiedziałam. Chwilę jechaliśmy w milczeniu, gdy przed nami pojawiła się żwirownia.
> -To ty?-spytał Jace.
> -Tak.-powiedziałam. Podjechałam na skraj żwirowego zbocza i wysiadłam z auta. Spojrzałam, czy jest to dobre miejsce do zjazdu. Przyglądałam się chwilę i stwierdziłam, że jest dobrze, wróciłam do auta.
> -Trzymaj się teraz.-powiedziałam do jace'a zmieniając biegi i podjeżdżając do krawędzi. Chwila jazdy w dół i byliśmy już w środku wyrobiska. Jeździliśmy jeszcze chwilę, a potem podjechałam pod jakąż delikatnie zalesioną górkę. Wysiadłam i wyjęłam z bagażnika "szarfę", którą założyłam na jedno z drzew rosnących na górce. Wyglądało ono na solidne. Podeszłam z powrotem do samochodu i zaczęłam wyciągać linę z bębna wyciągarki. Zaczepiłam hak na jej końcu i szarfę, dokręciłam parę śrub i sprawdziłam, czy jest dostatecznie napięta. Podeszłam do samochodu, wzięłam pilot do wyciągarki i zaczęłam wciskać na nim poszczególne przyciski. Dopiero teraz zobaczyłam, że Jace także wysiadł z samochodu. Stanął obok mnie.
> -Chodź lepiej dwa kroki do tyłu.-powiedziałam odsuwając się. Staliśmy dosyć daleko, ale wolę zachować środki ostrożności. Wcisnęłam jeszcze któryś z przycisków i wyciągarka zaczęła nawijać linkę, samochód powoli podjeżdżał pod górkę. W końcu nacisnęłam przycisk na pilocie i samochód zatrzymał się. Zadowolona wyłączyłam wyciągarkę pilotem i zaczęłam zwijać wszystko. Po chwili już siedzieliśmy z Jace'em w samochodzie wyjeżdżając ze żwirowni.
> -I co, jak się podobało?-spytałam.
> Jace?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz