Przyjechałam razem z braciszkiem tutaj. Po cóż? Sama nie wiem...
No, jak na razie zapowiada się bardzo nudno... Ogarnęłam ciuchy w pokoju, przebrałam się w świeże po podróży i wyszłam na miasto. Szłam chodnikiem przyglądając się witrynom sklepowym zaciekawiły mnie witryna sklepy zoologicznego, sportowego i sklepu z deskami. Weszłam do tego ostatniego. Podeszłam do jednej z desek i pochyliłam się nad nią, by ją obejrzeć. Włosy opadły mi na twarz, więc wyjęłam gumkę z kieszeni, by je spiąć. Gdy już się z nimi uporałam powróciłam do oglądania deskorolki.
-Pomóc Ci w czymś?- usłyszałam za sobą czyjś głos. Obróciłam się. Za mną stał jakiś chłopak, na oko 20 letni.
-Nie, dzięki.-powiedziałam uśmiechając się.
-OK, gdybyś czegoś potrzebowała, zawołaj mnie.-powiedział odwzajemniając uśmiech. Potem się oddalił. Oglądałam jeszcze chwilę deskę, potem ją odłożyłam ją wyszłam ze sklepu żegnając się ze sprzedawcą.
Szłam dalej ulicą, gdy ktoś mnie zaczepił.
<< Ktosiu?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz