poniedziałek, 30 grudnia 2013

Od Tris - Do Ashley

Czas zemsty nadszedł. Zasłoniłam okna i kurtynę dzielącą pokój na pół.Włączyłam komputer i wpisałam długie i skomplikowane hasło. Po włączeniu, zaaktualizowałam ochronę komputera i antywirusa. Otworzyłam zaszyfrowany folder i zaszyfrowany plik. Namoim monitorze pojawiły się widoki z różnych kamer, które zamontowałam. Oczywiście nie było ich w pokojach i łazienkach, prócz mojej łazienki i pokoju, a w tym pokoju Jagódki. W jej łazience nie było monitoringu. Jeszcze dziś z Is wysmarowałyśmy podeszwy butów Ashley, czyli Jagódki. Ozdobiłyśmy łajnem jej skarpety i rozsypałyśmy trochę na podłogę, pozorując, że wdepła butem w odchody, rozniosła po pokoju, weszła w nie skarpetkami i tak łajno jest w butach. Zobaczyłam wchodzącą dziewczynę i usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Siedziałam za kurtyną. Wiedziałam, że Jagódka nigdzie nie ma kamer, ani nawet włączonego nagrywaniaa w telefonie. Wyłączyłam laptop i odstawiłam na podłogę. Nie musiałam martwić się hackerami, bo Jace dobrze zabezpieczył komputer. Nagle usłyszałam pełne wstrętu zawodzenie ,,Fuuu!''
-Nie możesz być ciszej?! - warknęłam zza ciemnego materiału
-Błeeee! - jęczała
Zirytowana { Ja chyba odkryłam swoje powołanie! Już któryś z kolei raz, inni nabrali się na moją grę }odsłoniłam materiał i wybuchnęłam śmiechem. Ashley miała nogę w końskim łajnie.
-Zamknij s... - warknęła, ale jej przerwałam
-Jak by mnie coś takiego spotkało, to już byś płakała ze śmiechu, więc się odwal! - rzuciłam między jednym spazmem rechotu, a drugim
-Ty! - wysyczała - Ty to zrobiłaś!
-Posłuchaj mnie, Jagódko! - warknęłam - Nie jestem jedyną osobą, która marzy, by Ci dopiec i uważa za hipokrytkę z manią wielkości! Za nim kogoś zaczniesz oakarżać, to rozważ, że mogłaś wleść w łajno, nanieść po pokoju i ponownie w nie wleźć. Okno było otwarte, więc nie śmierdziało. Pomyślałaś o tej wersji?! - warknęłam
Dziewczyna usiadła na łóżku i przypomniało mi się o prezencie od Is. Zebrałyśmy odchody jednego z husky Jagódki i podłożyła je na jej łóżko.Podniosła się ze wstrętem. Teraz nic nie mogło zatrzymać mojego śmiechu.
-Twój rasowy piesek, robi na prawdę rasowe odchody - parsknęłam
-A może to ten Twój ,,wilk''?! - syknęła
-Corrie jest wychowana, a do tego wpuszczam ją tu tylko, gdy jest we krwi i muszę ją wyczyścić. Tak jest na dworze, więc musiałaby jakimś cudem wejść do Ciebie, bo ja ją biorę od razu do łazienki - odpowiedziałam,powstrzymując śmiech
Ashley wkurzona wyszła z pokoju z wysoko uniesioną głową i bez butów. A jak robiła kroki, to słychać było plaśnięcia, przez odchody.
-Pożałujesz - syknęła  drzwiach
-A masz dowód, że to nie ty? - warknęłam
Wymaszerowała na korytarz, plaszcząc brudnymi stopami. Zasłoniłam kurtynę, przypięłam ją od środka, tak jak materiał na oknie i włączyłam kamerę, obserwując idącą dziewczynę. Weszła do tej swojej koleżanki. Szybko zrobiłam kopie nagrania i przerzuciłam je na dobrze zabezpieczony pen-drive.

Jagódko?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz