-Snow! Puść!-podeszłam do niego jak gdyby nigdy nic. Poklepałam go po białym łbie-Co teraz widzisz do czego mój pies jest zdolny! A o Demonie zaraz pogadamy!
Z ogona wilczarza leciała dość wartka struga krwi.
-Nie rozumiesz?! Ten pies jest niebezpieczny! Zaatakował mnie i Kospera!
-Co? Nawet Cię nie dotknął! On się bronił! Złapałeś go za kark, a jego to zabolało! Na jego miejscu każde zwierzę by tak zrobiło! On ludzi nie atakuje bez powodu!
-To nie zmienia że te psy są niebezpieczne!
-Ty jesteś niebezpieczny! Prawie udusiłeś mojego psa!-wspominając o tym, kopnęłam go w kostkę, a gdy złapał się za nią, ja szybko podcięłam jego drugą nogę. Upadł na plecy. Przez chwilę tak leżał łapczywie nabierając powietrza-Co zatkało?! To że jestem dziewczyną, nie oznacza że nie umiem się bić!
-Dobra. Sorry... Za psa-wydusił z trudem.
-Demon!-pies podniósł głowę i wesoło zaszczekał-Dobrze zna komendę ,,Martwy pies!'' A do tego jest niezłym aktorem. A co do Ciebie: Nawet porządnie go nie złapałeś!
Zaczęłam się śmiać. Wyjęłam z kieszeni skórzanej kurtki plastikową torebkę i wzięłam z tamtąd kawałek krwistej wątróbki, po czym rzuciłam w stronę psa mięso, które złapał w locie wybijając się z ziemi.
Cole?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz