Na basenie usiadłem obok niej. Po chwili zaczęła mówić, przerywając ciszę.
-Jak z Tris? - spytała
-Jednak miała ochotę na karate. Ma czarny pas i nie łatwo ją pokonać. Ale przyzwyczaiłem się - dokończyłem
-To czemu jej pozwalasz? Nie możesz powiedzieć, bh dała Ci spokój? - spytała zdziwiona
-Cóż... Tris to nie tylko kuzynka, ale i moja przyjaciółka. Ona mnie uczyła jeździć konno, a ja pokazałem jej jak się bronić. Spodobało się jeji teraz walczy praktycznie każdym sposobem. Ona jest dla mnie jak siostra. Wredna, wkurzająca, uszczypliwa, ale i tak jest dla mnie ważna. A w ogóle to podziwiam ją. Jej matka zmarła, gdy Tris miała pięć lat, a o ojcu wie tyle, że zmarł. Trafiła z siostrą do sierocińca. Znajdowała różne sposoby, by zarabiać. Gotowała, sprzątała, zajmowała się zwierzętami -uczepiała się każdej okazji. Jej siostra się załamała, ale gdy ukończyła szesnaście lat, wyszła z domu dziecka, biorąc Tris pod swojaą opiekę.Naprawdę to Tris się nią zajjmowała. Przywróciła do życia rancho jej matki, w Ameryce Północnej. Tris się tam urodziła i uparła sieę, by przywrócić je do życia. Pamiętam jak kupiła pierwszego konia. Miała przygotowane oszczędnośni, boksy, sprzęt. Później zdobywała nowe konie, łapiąc dzikie i wychowując je. Jest w tym naprawdę dobra. Nigdy się nie poddaje, nie załamuje, uparcie dąży do celu. Nikt jej nie zrani, przegada prawie każdego. Ale naprawde chciałaś tu przyjść, by gadać o Tris? - zapytałem
W tym momencie wparował kto? Moja kuzynka. Już w drzwiach zrzuciła skórzaną kurtkę i spięła włosy. Jak zwykle na czarno, z pewną siebie postawą i energią. U boku towarzyszyła jej wilczyca, którą kiedyś uratowała i oswoiła. A może nie oswoiła, tylko wytrenowała? W każdym razie wilk jest do niej mocno przywiązany - Tris znalazła Corrie zimą, gdy odwiedzała jakieś Indiańskie plemie, osiedlone w okolicach Yukonu i McKenzie - dwóch rzek. Tris była zagorzałą podróżniczką. Była chyba w każdym miejscu na świecie.
-Hey Jace! - zawołała - Hey dziewczyno-której-nie-znam!
Podeszła do nas i przedstawiła się.
-Patrishia, czyli Tris. Jace jutro o osiemnastej. Tym razem las. To ja idę na ring, poćwiczyć! Bay! - zakrzyknęła i już jej nie było. Jak zwykle poszła z nią wilczyca, obnażając kły, jeżąc sierść i kładąc uszy na widok Octavii
-Właśnie poznałaś ją od milszej strony, o ile taka istnieje - sprecyzowałem Octavii - A co do Corrie.. Ona toleruje tylko Tris, ale póki ta nie zacznie sieę do kogoś wrogo odnosić, można być spokojnym.
Octavia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz