poniedziałek, 23 grudnia 2013
Od Patrishi - CD Ashley
Biłam się jak przedszkolak, a znałam prawie wszystkie sztuki walki + często walczyłam na ulicy z chłopakami, czasem starszymi, czasem w swoim wieku. W chwili, gdy sobie to uświadomiłam, usłyszałam łomot. Obie odskoczyłyśmy od siebie. Corrie akurat zrobiła unik i zaatakowała huskiego. Miała przewagę, pod względem wzrostu - samice wilków są większe od praktycznie każdego psa. Tu jednak, husky, górował nad nią o kilka centymetrów. Corrie wie jak wykorzystać mniejszą posturę. Im większe zwierzę, tym większa siła i ciężar, ale mniejsza szybkość i zwinność. Jagodowy husky, może i dobrze sobie radził, ale Corrie miała doświadczenie, jakie walki psów nie mogły zagwarantować. W ciągu tej walki, wilczyca miała jedną pręgę na boku, która obficie krwawiła. Tamten pies miał rozerwane ucho i był pokiereszowany po bokach. Wiedziałam co robi Corrie. Teraz zaszarżowała po raz czwarty z lewej strony i husky był na to przygotowany. Tymczasem, moja wilczyca wybiła się z łap, odskoczyła i zaatakowała nieosłoniętą szyję huskiego. Jeśli nie uda mu się wyrwać ze stalowych, wilczych szczęk, to po nim. Szarpał się. Wtedy Corrie nie puszczała, ale gdy tylko zwalniał, poprawiała chwyt i zbliżała się do gardła. Gwizdnęłam ostro. Wilczyca zostawiła podgardle i odskoczyła powarkując, w ten sposób dając upust niezadowoleniu z mej decyzji. Ale nie mogłam pozwolić zabić psa Jagódki. Nie chętnie, ale jednak zrezygnowałam z opcji ,,Zabij kundla, tej idiotki'', na ,,Pokaż temu kundlowi i Jagódce, że jesteś lepsza''. Husky powoli doszedł do siebie i zaczął napierać, ale na każdą próbę bezpośredniego ataku, Corrie odskakiwała, czym rozjuszała przeciwnika. Udało mu się dorwać moją wilczycą, ale po chwili kotłowania, umknęła i zaatakowała nim husky zauważył, że już jej nie ma. Naparła na niego barkiem i powaliła na ziemię. Chciałam kontynuować, ale Corrie miała zbyt dużą ochotę pozabijać psy, więc gwizdnęłam i posłusznie potruchtała za mną. Skierowałam się do Kamy, wsiadłam na oklep i zaczęłam kłusować. Na skraju lasu moja klacz już cwałowała, wybijając miarową melodię. Corrie jak zwykle podczas takich przejażdżek polowała i dziś nie było wyjątku. Uznałam, że dopiekę jeszcze tej Jagodzie, która myśli, że jak jest z NY to jest idealna. A co jak co, ale wiedziałam jak się zemścić. Musiałam poczekać, jak mi podpadnie. Miałam już cztery plany jak uprzykrzyć jej życie w czym jestem ekspertką.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz