Poszłam do swojego pokoju. Z numerem 9. Na szczęście nikt ze mną nie mieszkał. Do pokoju weszła Kate.
-Masz ochotę na kanapki?
-Nie, dzięki. Zjem później-powiedziałam.
No tak! Mój koń! Na śmierć bym zapomniała. Szybko wyszłam z pokoju i poszłam po Candy. Już prawie doszłam do przyczepy, gdy poczułam mroźny powiew wiatru. To był jakiś chłopak jadący na gniadym koniu! Zobaczywszy mnie zszedł z rumaka i podszedł do mnie.
-Hej, jesteś tu nowa?-zapytał.
-Tak-powiedziałam nieśmiało. Chłopak był zaskakująco przystojny.
-Jestem Cole.
Cole?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz