piątek, 3 stycznia 2014

Od Katy cd James'a

-AAAAA!!!!!-piszczałam. Czarny pies zmierzał w moją stronę. Carmen stanęła obok mnie, zjeżyła sierść i obnażyła kły. Słychać było jej ciche powarkiwanie. W panice wzięłam poduszkę z łóżka i zaczęłam nią wymachiwać. Pies się zdziwił i trochę się ode mnie odsunął. Carmen ruszyła do ataku. Rottweiler mimo że był duży i silny, był mało zwinny. Nie to co Carmen. Unikała ataków z niesamowitą szybkością. Jednak popełniła ogromny błąd. Noga jej się zaplątała o łapę psa. Przewróciła się, a jej całe ciało było nieosłonięte przed atakiem. Rottweiler wykorzystał okazję i ugryzł szyję Carmen. Zareagowałam bardzo szybko, walnęłam poduszką z całej siły w głowę. Pies przestraszył się i uciekł na dwór. Uklęknęłam przy suni i pogłaskałam ją po głowie. Wiedziałam że już więcej nie wstanie, ponieważ nie oddychała. Siedziałam przy niej kilka minut nadal głaszcząc ją po biało-czarnym łbie. Mimo że wszyscy dziwnie na mnie patrzyli ja tego się nie wstydziłam. Jeśli się kogoś kocha, nie wstydzi się go. Jednak gdy wreszcie uznałam że trzeba coś zrobić. Wzięłam ją na ręce i zrobiłam to co robi się z każdym martwym psem. Położyłam różę z ogrodu i poszłam do domu. W drzwiach pojawiła się Patrishia.
-Kate? Co Ci się stało?-zapytała.
-Nic!-warknęłam.


Tris?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz