Rottweiler wyskoczył przez okno w samą porę. Wcisnąłem mu w plecy strzykawkę z mocną dawką "głupiego jasia", która została mi po piłowaniu zębów Satana.
Pies odwrócił się i zawarczał wściekle. Obnażył kły, a ja zachęcającą spojrzałem mu prosto w oczy. Rzucił się na mnie i... opadł, na wpół przytomny. Poczekałem chwile, a pies coraz bardziej się zataczał. Wziąłem go za łapy i przewrócił się. Próbował mnie gryźć, ale spotkał się z delikatnym szaronięciem. Walczył jeszcze chwilę, po czym stopniowo zaczął unikać mojego wzroku skierowanego w jego oczy. Obniżył głowę i siedział cicho aż odzyskał przytomność. Uznał mnie za wyższego w hierarchi. Po czym za moim pozwolenjem uciekł w las. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz