Kiedy przeczytałam SMS, szybko zadzwoniłam
-Hey Patrishia - powiedziała smutno Katy
-Hey Katy. Wiesz, czuję się podobnie. Moja pierwsza klacz zdechła. Sama wiesz, dlatego wyjechałam. To była pamiątka po mojej matce. Shanta była głównym źródłem dochodów mojej stadniny. Przykro mi, Katy, ale sama wiesz, że każdy w końcu umrze. Jak chcesz to się wypłacz - to nie wstyd. Kochałaś tego konia.
Przez chwilę słyszałam ciche łkanie Katy. Gdy się opanowała powiedziała, chcąc zmienić temat
-A kiedy wracasz?
-Za niecały tydzień. Jak Kama? - spytałam
-Już lepiej. Rany się pogoiły, już może biegać.
-Zgaduję, że teraz będziesz jeździć na Beauty, ale jak chcesz i Ci się uda, to spróbuj na Kamie. Jest szybsza od wielu anglików.
-Przepraszam Cię, ale muszę kończyć. Dzięki za wszystko. - powiedziała Katy
-Raczej ja dziękuje za opiekę nad Kamą. Bay!
Rozłączyłam się i wróciłam do roboty. Nagle wpadłam na pomysł, jak uratować stadninę od bankructwa. Pognałam do stajni.
I co u Was na rancho?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz