Hmm... Nieźle. Popisał się ujeżdżeniowo. No to teraz moja kolei.
Ruszyłem wolnym kłusem przy ścianie, robiąc łopatkę do wewnątrz. Devil nieźle sobie radził choć nie dorównywał chodom boczny, klaczy arabskiej. Był stworzony do skoków. Po kilku minutach dałam mu spokój. Zdjełam siodło i wyjechałam na zewnątrz. Tu, będzie mu przyjemniej rozstępować się i wyrównać oddech. - Mogę z tobą jechać? - spytał cicho Daniel, stając obok mnie. Lekko kiwnęłam głową, popędzając Devila. Ruszył energicznym stempem w stronę lasu. Daniel? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz