-Dzięki Katy! - wykrzyknęłam, ale w głębi duszy byłam przerażona.
-Proszę! Muszę teraz iść! Bay! - zawołała Katy
-Bay! - odpowiedziałam
-Chodź Beauty - westchnęłam
Na anglikach jeździłam kilka razy. W Ameryce rzadko je spotykałam. Teraz miała okazję poćwiczyć. Wsiadłam na gniadego i ruszyłam przez las. Najpierw chciałam poznać możliwości konia. Wysoko skakał, ale biegał wolniej od Kamy. Nie jest źle. Najpierw przejechałam krótką trasę do biegów przełajowych. Nieźle sobie poradził. Później skierowałam go na tor do ujeżdżania. Ósemka, kwadrat na H, zmiana nogi prowadzącej, ukłon, czworoboki, przejścia z galopu do kłusu i z kłusu do cwału. Po treningu zsiadłam.
-Nieźle! - zawołałam i wygrzebałam z kieszeni jabłko
Beauty z radością zjadł poczęstunek i zaczął trącać nosem moje ręce i kieszenie.
-Chcesz jeszcze, nie? Dobra! - poddałam się natarczywym uderzeniom
Zostawiłam anglika na łące i skierowałam się do kuchni. Zabrałam stamtąd kilka jabłek. Usłyszałam kroki i gwałtownie odwróciłam głowę. Kiedyś trenowałam sztuki walki i samoobronę. Lepiej nie mówić co wtedy zrobiłam. Kiedy przytomnie spojrzałam, zauważyłam... Cole'a na podłodze, rozcierającego sobie rękę.
-Ups... - wyjąkałam - Żyjesz jeszcze?
-Tak, ale ręka...
Pomogłam mu się podnieść. Zmusiłam go, by usiadł na krześle.
-Pokaż! - krzyknęłam, gdy zaczął wyrywać rękę.
-Na pewno nie złamanie, wątpie, że też skręcenie. Nic poważnego. Tylko boli, bo uderzyłeś o ziemię.
< Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz