Gdy dojechałam już na rancho Katherine przywitała mnie ciepło.
- Witaj - powiedziała. - Chodź, oprowadzę cię po ranchu. Ale najpierw zaprowadź konia do stajni.
Otworzyłam przyczepę i wyprowadziłam Spartana.
- Nie podchodź do niego - ostrzegłam gdy Kate chciała go pogłaskać - Jest agresywny.
Zaprowadziłam go stajni. Wybrałam ostatni boks. Najbliżej niego znajdował się boks Amazonki - gniadej klaczy należącej do jednej z dziewczyn. Następnie Katherine pokazała mi siodlarnię. Dowiedziałam się gdzie mam odłożyć wyposarzenie Spartana. Później poszłyśmy do kuchni. Byłam strasznie głodna. Kolejnynym miejscem na ranchu, do którego zaprowadziła mnie towarzyszka był mój pokój. Miałam go dzielić z Patrishią. Gdy do niego weszłam nie zastałam współlokatorki w pomieszczeniu.
- Pojechała na przejażdżkę z Kamą i Corrie - wyjaśniła Katharine. Zostawiłam na biórku kartkę z zapytaniem czy mogę z nią mieszkać. Zostawiłam walizki i poszłam dalej za Kate. Teraz zaprowadziła mnie na krytą ujeżdżalnie.
- Tu możesz trenować - powiedziała - Za tym budynkiem jest równierz odkryta ujeżdżalnia. Kawałek dalej są jeszcze baseny, a za stajniami las, w którym jest tor do crossu. Jak chcesz możemy się wybrać na przejażdżkę.
- Sama pojadę. - odparłam i poszłam w stronę domu. W pokoju przebrałam się (Patrishi jeszcze nie było) i poszłam oporządzić Spartana. Pojechałam przez las, a Sajgon biegł za nami wchodząc we wszystkie zarośla. Zatrzymałam się na wzgórzu. Wyjęłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia widoków. Gdzieś na skraju lasu przebiegła sarna.
Wróciłam na rancho i rozsiodłałam Spartana. Wzięłam pare rzeczy, wsiadłam na niego na oklep i skierowałam się w stronę łąki. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk gitary. Jechałam dalej, aż moim oczom ukazała się Patrishia siedząca na kocu i grająca na tej właśnie gitarze. Po łące natomiast biegała jej klacz, Kama. Usiadłam na trawie kawałek dalej, wyjęłam flet i zaczęłam grać tę samą melodię co Patrishia. Spartan zaczą kłusować po łące trzymając się z dala od Kamy. Gdy czarnowłosa dziewczyna usłyszała mój flet przestała grać i spojrzała na mnie. Ja zrobiłam to samo. Popatrzyła na konie, potem znowu na mnie i powiedziała:
- ...
< Patrishia, jeśli napisałam o tobie coś nie tak to poproś Katharine by usunęła to opowiadanie. Jeśli jednak nie to przoszę, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz